Peru jest najbardziej barwnym krajem Ameryki Południowej, nie tylko jeśli chodzi o piękno jego krajobrazów, wyjątkowej przyrody, ale również historia kraju dostarcza osobom interesującym się tym kontynentem wielu nieprzerwanych wrażeń właściwie do dnia dzisiejszego. Peru przed przybyciem Hiszpanów na kontynent zamieszkiwane było przez cywilizacje indiańskie (najstarszym było Norte Chico), ale najpotężniejszą cywilizację stworzyli bez wątpienia Inkowie. Za twórcę potęgi imperium uważany jest Pachacutec - władca królestwa oraz naczelny wódz armii inkaskiej, która w ciągu zaledwie 3 pokoleń rozszerzyła państwo Inków z doliny Inków do obszaru od dzisiejszego Ekwadoru po środkowe Chile. Pachutec zaliczany jest do najwybitniejszych przywódców starożytnego świata, na równi z takimi postaciami jak Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, czy Dżyngiz Chan. W czasach panowania Pachuteca powstało słynne miasto Machu Picchu - najlepiej zachowane miasto Inków, położone na stromych zboczach peruwiańskich Andów - absolutny cud natury, jedno z najbardzij niezwykłych miejsc na świecie. Nie można być w Peru, nie odwiedzając Machu Picchu, ja miałem dodatkowe szczęście, gdyż kiedy tam byłem dopisała świetna pogoda, co zdarza się nieczęsto, przez co to magiczne miejsce nabiera jeszcze dodatkowego metafizycznego wymiaru. Inkowie posługiwali się językiem Quechua, który przetrwał do dzisiejszych czasów i posługuje się nim większość ludności pochodzenia indiańskiego. Upadek cywilizacji Inków rozpoczął się wraz z przybyciem Hiszpanów w 1531 roku. Konkwistadorzy hiszpańscy przywieźli na kontynent poza wieloma problemami również epidemię ospy, która szybko się rozprzestrzeniała, dotykając również imperium Inków oraz powodując śmierć ich wodza Capaca. Przybywając na tereny Inków Francisco Pizarro i jego bracia marzyli o mitycznym bogactwie Inków, ale nie sądzili, że podbój jednej z największych cywilizacji świata przyjdzie im tak łatwo. Po śmierci Capaca wybuchła wojna domowa między dwoma braćmi walczącymi o sukcesję: Atahualpą i Huascarem, którą na swoją korzyść rozstrzygnął ten pierwszy. Tą sytuację wykorzystał Francisco Pizarro. Dysponując niewielkim oddziałem liczącym niewiele ponad 100 żołnierzami i zaledwie 3 działami Pizarro wydawał się być w beznadziejnej sytuacji, zwłaszcza że wcześniej stracił setki ludzi przeprawiając się znad brzegu Pacyfiku, poprzez dżunglę tropikalną, na wysoko w górach położone terytorium Inków. Jego oddział cały czas był bacznie obserwowany przez wysłanników Atahualpy. Jednocześnie nie mógł wykazać żadnych symptomów słabości, dlatego udał się w kierunku Cajamarki, leżącej 1000 km od stolicy Inków Cuzco. Tam oczekiwała na Hiszpanów ponad 20 tysięczna armia Inków (niektóre źródła mówią nawet o 80 tys.!). Dysproporcja sił wydawałą się zatem niewyobrażalna. Pizarro posłużył się fortelem, gdyż inaczej nie miał szansy wyjść z olbrzymich tarapatów. Zdecydował się pojmać władcę Inków, zapraszając go na negocjacje w twierdzy w Cajamarce. Atahualpa ze swoją 8-tysięczną świtą po przybyciu na miejsce nakazał połowie oddziałów rozbicie oddziałów poza murami miasta, a dla siebie i swoich przybocznych oddziałów (ponad 4000 wojowników) zażądał kwater, w zamian za oddanie broni jako wyraz pokojowych intencji i zaufania. Jak nietrudno się domyśleć Hiszpanie ukryli w mieście swoją broń, a Indianie wpadli na zastawioną przez Pizarro pułapkę. Oddział Pizarro dokonał rzezi bezbronnych Inków, w ciągu pół godziny zmasakrował 4 tys. osób nie ponosząc praktycznie żadnych strat. Pojmany został też sam Atahualpa. Zwycięstwo Hiszpanów było wynikiem naiwności i niedocenienia ich sił przez wodza Inklów i to mimo wielotygodniowych obserwacji niewielkiego oddziału Pizarra. Istotną rolę odegrały też przepowiednie Inków, mówiące o białych, brodatych ludziach mających przynieść zgubę państwu Inków, co niestety się spełniło. Przerażenie budziły nieznane konie oraz nieużywane przez Inków zbroje. Armia pozbawiona uwięzionego wodza nie była w stanie się pozbierać. Sam Atahualpa został wkrótce osądzony i stracony przez uduszenie. Jego pomnik znajduje się na centralnym placu w Cusco. W późniejszych latach dochodziło do wielu powstań przeciwko kolonizatorom, wszystkie zakończyły się porażką walecznych Inków. Hiszpanie rządzili niepodzielnie Peru aż do powstań niepodległościowych Simona Bolivara. Kontynent podzielony został administracyjnie na najbogatsze i największe wicekrólestwo Peru (1542), od którego na początku XVIII wieku wydzieliły się Kolumbia, Ekwador, Panama i Wenezuela tworzącą wicekrólestwo Nowej Granady oraz pół wieku później Argentyna, Boliwia, Paragwaj i Urugwaj tworząc wicekrólestwo Rio de la Plata. W 1821 Peru proklamowało niepodległość, zrobił to José de San Martin, który następnie przekazał dowództwo nad ruchem niepodległościowym Simonowi Boliwarowi. Boliwarowi udało się wygrać kilka potyczek z Hiszpanami, którzy próbowali odzyskać swoją byłą kolonię, zanim po pół wieku ostatecznie uznali niepodległość Peru. Wiele lat trwało też, zanim ukształtowały się granice kraju. Największe znaczenie miała wojna o saletrę z Chile pod koniec XIX wieku. Chile ostatecznie pokonało wspólne wojska Peru i Boliwii, w wyniku czego przejęło bogatą w saletrę prowincję peruwiańską Tarapaca. Po eksperymentach liberalnych na początku XX wieku, w czasie których realizowano bez większego powodzenia program reform socjalnych chroniących chłopów przed nadużyciami wielkich latyfundystów, ale przede wszystkim odbudowywano kraj po zniszczeniach wojny z Chile nastąpił po I Wojnie Światowej okres względnej prosperity gospodarczej dzięki wzrostowi eksportu surowców. Jednocześnie wzrastały wpływy USA w polityce peruwiańskiej. W latach 20-tych XX wieku powstała partia APRA, która w kolejnych wielu latach miała odegrać sporą rolę w życiu politycznym Peru. Było to początkowo ugrupowanie wzorujące się na rewolucji meksykańskiej, szczególnie w zakresie praw ludności autochtonicznej oraz agraryzmowi. W mniejszym zakresie wzrowało się na rewolucji październikowej w Rosji. Niemniej jego założyciel Haya de la Torre był uprzejmy określić APRA jako "marksistowską interpretację południowoamerykańskiej rzeczywistości". De la Torre grzecznie milczał w temacie walki klasowej, nie wysuwał też postulatów walki o jedność polityczną Ameryki Płd. Jak na tamte czasy nie był zatem lewicowym radykałem. Dyktatorską władzę od 1919 roku sprawowała jednak na szczęście umiarkowana prawica, usunięta w wyniku zamachu stanu w 1930 roku przez wojsko i zastąpiona przez faszyzujących nacjonalistów. Od tego czasu przez kolejne 50 lat rządy w Peru ciągle się zmieniały, a na porządku dziennym były liczne zamachy stanu. Po II Wojnie Światowej, w czasie której Peru było neutralne, do władzy doszedł po raz pierwszy przedstawiciel APRA, który zaczął wdrażać w gospodarce interwencjonizm państwowy, ale szybko został usunięty ze stanowiska przez prawicowych puczystów. Peru otworzyło się na inwestycje zagraniczne i nastąpił okres pomyślnego rozwoju gospodarczego. W kolejnych latach następowała liberalizacja polityki gospodarczej, ale w latach 60-tych klimat społeczny pogorszył się, pojawiła się rewolucyjna partyzantka, z któR ą armia poradziła sobie dosyć sprawnie. Armia przejęła formalnie władzę w 1968 i rządziła do 1980. Cóż ciekawego w sferze gospodarki wymyślili wojskowi? Doprawdy niewiele, poza tradycyjnym zestawem czystego populizmu. Dokonali nacjonalizacji sporej części gospodarki (m.in. bankowość, przemysł naftowy, przetwórstwo mięsa, górnictwo), przeprowadzili reformę rolną, stosowali interwencjonizm gospodarczy, ale jako prawdziwi patrioci prowadzili samodzielną politykę zagraniczną. Bankructwo polityki junty wojskowej doprowadziło do zorganizowania wolnych wyborów. Odbyły się one w 1980, wygrał je liberał Belaunde Terry. On też nie podołał zadaniu wyprowadzenia gospodarki na prostą po latach rządów wojskowych. Sytuację dodatkowo bardzo utrudniał fenomen El Niño, który siał spustoszenie w połowach ryb - jednym z głównych bogactw naturalnych Peru. El Niño był też przyczyną powodzi w jednych i suszy w innych częściach kraju, przez co bardzo ucierpiało rolnictwo. Lata 80-te zdominowane zostały przez rozpowszechnianie nielegalnej uprawy koki na wielkich obszarach wschodniej części Andów. Kryzys gospodarczy spowodował pojawienie się terrorystycznej partyzantki lewicowej, z której największymi były Tupaca Amaru i osławiony Świetlisty Szlak (Sendero Luminoso). Belaunde popełnił też błędy w polityce gospodarczej. Przede wszystkim postawił na inwestycje publiczne, a jednocześnie widział w nadwyżce w bilansie handlowym kraju przyczynę nierównowagi makroekonomicznej, której wyrazem była wysoka inflacja, dlatego też promował import oraz stymulował popyt wewnętrzny. Polityka ta doprowadziła do tego, że nadwyżka na rachunku bieżącym Peru przemieniła się w olbrzymi deficyt (-10% PKB), import wzrósł dwukrotnie w ciągu 3 lat, a i tak wysoka inflacja poszybowała z 60% (1980) do aż 111% (1983), a następnie do 163% (1985). Dewaluacja waluty tylko pogorszyła sytuację. Rząd stracił zupełnie kontrolę nad sytuacją. Po tylu meandrach i zwrotach polityki gospodarczej Peru dotknęła jeszcze większa katastrofa: wybory w 1985 roku wygrał populista Alan Garcia z APRA. Pozytyw był tylko jeden: po raz pierwszy od 40 lat przekazanie władzy odbyło się w demokratyczny sposób, a nie poprzez zamach stanu. Garcia obiecał przywrócenie konkurencyjności rolnictwa, dekoncentrację gospodarki nadmiernie sfokusowanej na stolicy Limie, dialog z biznesem, restrukturyzację produkcji w celu zmniejszenie zależności od importu oraz zwiększenie potencjału eksportu. To wszystko miało w ciągu krótkiego czasu zmniejszyć ubóstwo i uszczęśliwić naród, ale też miało być osiągnięte bez użycia ortodoksyjnych narzędzi fiskalnych i monetarnych, czyli Garcia i większość Peruwiańczyków uwierzyło w istnienie perpetum mobile. Pierwsze dwa lata rządów Garcii nie wieszczyły jeszcze nadchodzącej katastrofy. Rosło zatrudnienie oraz przeciętne płace. PKB wzrósł o 9,5% (1986) oraz 7,7% (1987). Spadła nawet inflacja z 163% do 78% (1986). Wzrosły nawet inwestycje prywatne (o 24%), ucieczka kapitałów zaczęła spadać. Pierwszym ostrzeżeniem było pogorszenie bilansu płatniczego kraju (a miało być lepiej). Znacznej deterioracji uległ wynik rachunku bieżącego. Ponieważ podwyżki płac kosztują Garcia zaczął obniżać stopy procentowe, wstrzymał administracyjnie dewaluację waluty oraz obsługę długu zagranicznego powyżej wartości 10% eksportu rocznego, próbował też nieudolnie kontrolować ceny. Deficyty były pokrywane kredytem Banku Centralnego, który w tym samym czasie bezpośrednio finansował sektor rolny i jego ekspansję. Był zatem Garcia prekursorem niestandardowej polityki banków pieniężnych, tak popularnej w 2020. Wprowadzono inny kurs walutowy dla eksporterów i importerów. W statystykach nie uwzględniano kredytu Banku Centralnego jako części deficytu budżetu sektora rządowego. W efekcie deficyt fiskalny w 1987 przekroczył 11% (polski ma przekroczyć 12% w 2020). Gdyby tego było mało rząd Garcii ogłosił w 1987 nacjonalizację banków (tych, które jeszcze były prywatnymi). Nikt nie bardzo rozumiał, dlaczego to uczyniono, gdyż państwo i tak już dominowało w sektorze bankowym. Był to gwóźdź do trumny peruwiańskiej gospodarki, do zera spadły inwestycje prywatne, a gospodarka popadła w recesję. PKB w 1989 skurczył się o 11% i to mimo braku szoków zewnętrznych, płaca przeciętna spadła aż o 60%! Upadek gospodarki pod "światłym" populizmem Garcii oraz terroryzm Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak) wyniosły do władzy inną ciekawą postać historii Peru - Alberto Fujimoriego w 1990. Wygrał on wybory pokonując peruwiańskiego noblistę Mario Vargas Llosę w drugiej turze. Fujimori zaaplikował Peruwiańczykom drastyczną kurację (Fuji-shock), która już po pierwszym roku jego rządów zdusiła inflację z 7650% (1990) do 139% (1991). Sol został zdewaluowany o 200%, cena paliw na stacjach benzynowych wzrosła 30 razy (!), setki przedsiębiorstw państwowych zostało sprywatyzowanych, a bezrobocie wzrosło aż o 300 tys osób. Ceną populizmu Garcii było drastyczne zwiększenie obszarów biedy (do 50% populacji), gigantyczne nierówności społeczne (56% w 1999!), ale też bezwzględny autorytaryzm władzy jego następcy. W 1992 Fujimori rozwiązał parlament (autogolpe), przejął całkowitą kontrolę nad rządem oraz zawiesił konstytucję. Wszystko pod pretekstem szczytnych celów ustabilizowania gospodarki oraz walki z terroryzmem, co rzeczywiście El Chino prowadził z dużą skutecznością. Już w 1992 roku po serii brutalnych potyczek zbrojnych schwytany został szef Świetlistego Szlaku - Guzman, po czym cała organizacja uległa dekompozycji. Jak każdy autokrata również Fujimori nie chciał dobrowolnie zrezygnować z władzy, mimo iż jego druga i zgodnie z konstytucją ostatnia kadencja kończyła się. Wystartował w kolejnych wyborach na trzecią kadencję i sfałszował je, ale tym razem nie wyczuł zmieniających się nastrojów w kraju ogarniętym falą protestów i coraz większego chaosu. Dodatkowo zaraz po wyborach wybuchł skandal łapówkarski, w który zamieszana była czarna postać z najbliższego otoczenia Fujimoriego - szef wywiadu Vladimiro Montesinos. Do mediów przedostały się nagrania pokazujące wręczanie łapówek przez Montesinosa politykom i dziennikarzom (vladivideos). Wkrótce też okazało się, że istniało wiele tajnych kont bankowych Montesinosa w Panamie, a on sam uciekł z kraju. W efekcie tego skandalu Fujimori zrezygnował ze swojego urzędu i opuścił Peru udając się do ojczyzny swoich przodków - Japonii. Jego następcą został Alejandro Toledo - pierwszy prezydent Peru (i całej Ameryki Płd.) pochodzenia indiańskiego, na kilka lat przed dojściem do władzy innego słynnego Indianina - Evo Moralesa w Boliwii. Wiele pozytywnego na temat jego kadencji niestety nie można powiedzieć. Opera mydlana z ciekawymi postaciami życia politycznego w Peru trwała w najlepsze. Trudno to sobie wyobrazić, ale kolejne wybory wygrał skompromitowany wcześniej Alan Garcia, tym razem jednak w czasie swojej kadencji nie doprowadził do ponownej ruiny gospodarki kraju i rządził w miarę racjonalnie. Jego następcą został Ollanta Humala, były wojskowy. Ten z kolei chciał znowu wzmaciać rolę państwa w gospodarce i głosił potrzebę redystrybucji środków na rzecz najbiedniejszych, niemniej chciał tego dokonać w sposób stopniowy, wzorując się na niezwykle popularnym wówczas w Ameryce Płd. Luli - prezydencie Brazylii. Ponieważ Humala sprawował urząd tylko przez jedną kadencję niewiele w tym czasie zdążył popsuć. Kolejną nie do końca poważną postacią peruwiańskich głów państwa ostatnich lat był Pablo Kuczynski, którego rodzice uciekli do Peru z nazistowskich Niemiec. Ten z kolei oryginał był oskarżony o łapówkarstwo od brazylijskiego koncernu budowlanego, co spowodowało wszczęcie procedury impeachmentu wkrótce po objęciu urzędu. Kuczynski był też ostro krytykowany za ułaskawienie odbywającego karę więzienia Fujimoriego, mimo że odżegnywał się od tego ruchu w czasie ostrej kampmanii prezydenckiej, w czasie której jego rywalką byłą córka byłego prezydenta Keiko. W 2018 Kuczynski zrezygnował z prezydentury po ujawnieniu korupcji przy głosowaniu nad swoim impeachmentem. Jego następcą został wiceprezydent Vizcarra, ale on też nie dotrwał do końca kadencji planowanej w 2021. W jednym tygodniu listopada 2020 Peru zafundowało sobie aż 3 prezydentów, co jest chyba nieoficjalnym rekordem świata. Po usunięciu Vizcarry parlament wybrał tymczasową głowę państwa, a po gwałtownych protestach społecznych i ten jegomość podał się do dymisji, będąc zastąpiony kolejnym. Ich nazwisk nie ma sensu zapamiętywać. Jedyną niewiadomą pozostaje, ilu jeszcze tymczasowych prezydentów Peru zafunduje sobie do kolejnych wyborów? Mimo tego rekordowego braku stabilności politycznej gospodarka Peru o dziwo należy do najlepszych w Ameryce Płd. Ostatnie 15 lat przyniosły przeciętny wzrost PKB w wysokości 5,4% rocznie, co niewątpliwie przyczyniło się do redukcji ubóstwa. Generalnie ostatnie ćwierćwiecze to olbrzymi sukces Peru, PKB wzrosło ponad 4-krotnie, PKB na mieszkańca niespełna 3-krotnie (13,3 tys $), inflacja waha się w przedziale 1-2% - niebywały wynik w Ameryce Płd.! Główną pozycję w eksporcie Peru zajmują surowce (w tym ropa i gaz) oraz produkty rolne. Istotną rolę odgrywają też produkty odzieżowe, elektronika, maszyny i usługi. Kraj przyciąga coraz więcej inwestycji zagranicznych, mimo opisanej niestabilności politycznej. Coraz większą rolę odgrywa turystyka, poziom infrastruktury turystycznej jest nieporównywalnie lepszy niż w pobliskiej Boliwii. Waluta peruwiańska Nuevo Sol należy do najbardziej stabilnych na kontynencie i skutecznie opiera się fluktuacjom tak typowych dla krajów rozwijających się. Na siłę peruwiańskiej waluty wpływa też konserwatywna polityka fiskalna rządu. Dług publiczny do 2019 oscylował wokół zaledwie 25% PKB, w 2020 wzrośnie do blisko 40%, na co wpływ ma kontakcja gospodarki na skutek pandemii koronawirusa. Peru posiada też profesjonalnie funkcjonujący i efektywny rynek kapitałowy. W rok pandemiczny 2020 gospodarka peruwiańska nie weszła jednak w najlepszej kondycji. W 2017 r. dał się ponownie we znaki El Niño, odpryski brazylijskiej afery Lava Jato (pralnia pieniędzy w myjniach samochodowych) wstrzymała wiele dużych projektów inwestycyjnych w Peru, co miało wpływ na istotne wytrącenie dynamiki wzrostu w 2019 (do 2,4% PKB). W 2 kwartale 2020 pięć najważniejszych gospodarek Ameryki Płd. Brazylia, Chile, Kolumbia, Meksyk i Peru straciło aż 30 mln. miejsc pracy, w szczególności tych, które wymagają najmniejszych kwalifikacji. W samym Peru stopa bezrobocia wzrosła dwukrotnie do poziomu 12,6%. Kraj cofnął się o kilka lat w rozwoju gospodarczym. Przewidywania postpandemiczne nie wróżą dla gospodarki peruwiańskiej szybkiego powrotu do poprzedniej aktywności gospodarczej. Ma to nastąpić według MFW dopiero w 2023. Peru w 2021 r. jest na finiszu swoich najbardziej burzliwych wyborów. Kraj jest rozbity po ciężkiej kampanii wyborczej, w której Peruwiańczycy musieli wybierać między Keiko Fujimori, a Pedro Castillo, wiejskim nauczycielem i związkowcem, o którym do niedawna prawie nikt nie słyszał. Elity kraju przyjęły minimalną wygraną Castillo sceptycznie, co później przerodziło się w jawne odrzucenie. Castillo głosił w kampanii wyborczej radykalnie lewicowy dyskurs przeciwko establishmentowi i zagranicznym inwestycjom, jednak stopniowo przybrał on jednak bardziej centrowe stanowisko. Fujimori z kolei miała wsparcie prawicy i części centrum, przestraszonego retoryką Castillo. Spora część przeciwników Fujimori uważa córkę autokraty za mniejsze zło. Oboje kandydatów podpisało zobowiązania, w których zapewniło, że będą respektować wyniki wyborów. Jednak, zaraz po wyborach okazało się, że tak nie jest. Castillo wygrał oficjalne liczenie głosów o nieco ponad 40 tys. głosów. Fujimori postanowiła jednak sądowo unieważnić ok. 200 tys. kart do głosowania z najbiedniejszych rejonów kraju. Ludzie z jej otoczenia mówili o oszustwie, na które jednak nie przedstawili żadnych dowodów. Ta teoria spiskowa wiąże się z wenezuelskimi i kubańskimi służbami specjalnymi. Jednak ani organizacje międzynarodowe, ani obserwatorzy nie odnotowali żadnych prób fałszerstw. Chaos powyborczy bardzo spolaryzował Peruwiańczyków. Przywrócenie elementarnej zgody narodowej w podzielonym kraju wydaje się największym wyzwaniem nowego prezydenta. Niestety szybko okazało się, że nie był on w stanie podołać tym oczekiwaniom. W grudniu 2022 r. doszło do bezkrwawego przewrotu, kiedy parlament odsunął od władzy Castillo, który został aresztowany, a władzę objęła wiceprezydent. Posłowie obalili Castillo z powodu "moralnej niezdolności" do pełnienia urzędu. W czasie 1,5 roku swoich rządów Castillo zmienił cztery rządy oraz uwikłał się w serię afer korupcyjnych. Choć dwie pierwsze próby pozbawienia go władzy nie udały się z powodu braku poparcia większości posłów, Castillo tracił stopniowo większość parlamentarną. Po tym jak jego obrony odmówiła nawet skrajnie lewicowa jego własna partia - Peru Libre, Castillo wystąpił w telewizji i ogłosił rozwiązanie parlamentu oraz utworzenie rządu tymczasowego. Wprowadził też godzinę policyjną oraz rozpisał nowe wybory. Do tego czasu zamierzał rządzić dekretami. Te ruchy wywołały furię parlamentu, który uznał je za zamach stanu, gdyż konstytucja nie daje prezydentowi prawa arbitralnego rozwiązania parlamentu. Parlament niezwłocznie przegłosował usunięcie Castillo z urzędu. Za było 101 posłów, 10 wstrzymało się, a tylko 6 stanęło w obronie prezydenta. Wojsko natychmiast ostrzegło Castillo, że nie poprze zamachu na konstytucję. To samo ogłosiła polucja. Prezydentowi sprzeciwiło się kilku ministrów, którzy od razu podali się do dymisji. Odmówili mu poparcia także biskupi katoliccy. Osamotniony Castillo z rodziną próbował uciec opancerzonym autem ze swojego pałacu, ale został zatrzymany przez policję i aresztowany. Tym samym Peru zakończyło kolejny eksperyment polityczny - tym razem z lewicowym populizmem najgorszego sortu. O sile peruwiańskiej demokracji świadczy jednak, że szybko się z nim uporała. Istotnym elementem gospodarki peruwiańskiej była tradycyjnie uprawa liści koki, ale też produkcja kokainy. Uprawa koki stanowi blisko 50% przychodów przeciętnej rodziny wiejskiej w terenach znanych z jej uprawy. Zajmuje się tym 200 tys. gospodarstw domowych! Współpraca z rządem USA zakazująca handel narkotykami w Peru ograniczyła uprawę liści koki o 70% w porównaniu z 1995 r. Niestety te ograniczenia nie wpłynęły na poziom nielegalnej produkcji kokainy, która wręcz rośnie. Trudno dziwić się, że walka z uprawą koki, na bazie której produkowana jest kokaina jest tak trudna. Na podstawie danych z 2005 r. przychód roczny z uprawy hektara kawy to 600$, z hektara kakao: 1000$, ale z hektara koki to już 7500$. Na wysoko położonych obszarach górskich trudno wyobrazić sobie normalne funkcjonowanie organizmu bez żucia liści koki, czy popijania herbaty z jej liści. Próbowałem, czułem się dobrze bez żadnych objawów choroby wysokogórskiej, nie uzależniłem się i gorąco polecam wszystkim, którzy chcą w dobrej formie podziwiać piękno Andów peruwiańskich czy boliwijskich. A jest to szalenie istotne, gdyż ta choroba, charakteryzująca się gorączką, wymiotami i problemami żołądkowymi może zupełnie uniemożliwić aktywne podziwianie jednych z najpiękniejszych zakątków świata. Peru zachwyca, fascynuje, intryguje i bardzo zachęca do kolejnych odwiedzin.
Comentários