Wlk. Brytania to kraj unikalny pod niemal każdym względem. Zjednoczone Królestwo, położone w całości na Wyspach Brytyjskich, jest jednym z najstarszych w Europie i szczyci się ogromnym dorobkiem kulturalnym i przebogatą historią. W jej skład wchodzą cztery krainy: Anglia, Szkocja, Walia i Irlandia Płn. Ponadto Wyspa Man i Wyspy Normandzkie. Wyspy Brytyjskie charakteryzują sie bardzo umiarkowanym klimatem morskim z łagodzącym wpływem Golfsztromu, co powoduje wiele deszczy i umożliwia najlepsze warunki wegetacji dla trawy. Dlatego na wyspach wynaleziono piłkę nożną, w którą można grać cały okrągły rok, rugby, krykiet i wiele innych dziwnych sportów, którymi pasjonować się potrafią tylko sami Anglicy.
W starożytności obszar dzisiejszej Wlk. Brytanii zasiedlały plemiona celtyckie. Niesamowite wrażenie robi kamienny krąg Stonehenge, który liczy 5 tys. lat i jest najsłynniejszym prehistorycznym miejscem w Europie, będącym wciąż nierozwiązaną zagadką, a jednocześnie dużą atrakcją turystyczną. Prawdziwa historia kraju zaczyna się ok. 55 r. p.n.e., kiedy wyspy zostały najechane przez Rzymian pod wodzą Juliusza Cezara. Ich panowanie zakończyło się w 409 r., kiedy ostatni żołnierze rzymscy opuścili wyspy. Widocznymi śladami pobytu Rzymian na wyspach są zbudowane przez nich drogi używane długo po ich odejściu oraz wiele miast. Chrystianizacja kraju zaczęła się w tym samym czasie (V w.). W IX w. zaczęły się najazdy Normanów z francuskiej Normandii na wyspy, a ostatecznie w 1066 r. ich dowódca Wilhelm zdobywca został królem Anglii. Po wygaśnięciu dynastii normandzkiej tron Anglii przejęli Plantageneci (dokonali podboju Walii), którzy z kolei zapragnęli też przejąć tron francuski po Kapetyngach, co doprowadziło do wybuchu wojny 100-letniej. Kolejną dynastią na angielskim tronie byli Tudorowie w XV w. Jej najsłynniejszym przedstawicielem był Henryk VIII, który pogniewał się na Watykan za to, że papież nie chciał mu udzielić zgody na rozwód z jedną z jego 6 żon. Dlatego ogłosił schizmę od Watykanu i ogłosił się głową nowego Kościoła Anglikańskiego, który sam powołał. Za panowania Elżbiety I Anglia znacznie wzmocniła swoją pozycję międzynarodową, a pokonanie hiszpańskiej Wielkiej Armady (1588) zapewniło jej status mocarstwa i prawdziwej morskiej potęgi. Po wygaśnięciu dynastii Tudorów na początku XVII w. władzę przejęli szkoccy Stuartowie, co doprowadziło do połączenia Anglii ze Szkocją (1607) unią personalną.
Pierwszy władca z dynastii Stuartów - Jakub I miał zapędy absolutystyczne, dlatego szybko popadł w konflikt z parlamentem. To z jego panowaniem wiąże się słynny spisek prochowy, którego organizator - Guy Fawkes chciał wysadzić parlament i króla. Spisek był nieudany, a jego autor, będący do dzisiaj symbolem ruchu Anonymous został stracony, uniknął okrutnej śmierci przez poćwiartowanie. Syn Jakuba - Karol I też chciał rządzić w sposób absolutny z pominięciem parlamentu. Nawet proklamował się władcą absolutnym, odpowiadającym wyłącznie przed Bogiem. Parlament potrzebował tylko po to, by zatwierdzić nowe podatki dla sfinansowania kolejnych wojenek. Zaraz po decyzji parlamentu rozwiązał go i rozpoczął okres 11-letniej tyranii. W tym czasie narzucił bezwzględnie anglikanizm i wprowadził wiele opłat, by w ten sposób ominąć brak zgody parlamentu na wyższe podatki. Takie działania króla wywoływały coraz większe niezadowolenie u poddanych. Jednak największy opór był w klasie średniej i szlachcie. Po buncie Szkotów Karol znowu potrzebował parlamentu, by zdobyć fundusze na wojnę z nimi. Jednak nowy parlament stanął w opozycji wobec króla, jednym z liderów opozycyjnej większości parlamentarnej był Cromwell. Tym razem jednak parlament pomny złego doświadczenia w obcowaniu z królem wymógł na nim rezygnację z uprawnień do jego rozwiązania. Ponadto w ramach tzw. Wielkiej Remonstracji (1641) znalazły się zadania reformy Kościoła anglikańskiego, ograniczające obciążenia fiskalne oraz zobowiązujące króla do powoływania do rządów ludzi cieszących się zaufaniem parlamentu. Była to zatem próba przekształcenia monarchii absolutnej w konstytucyjną. Król jak zwykle nie zamierzał dotrzymać ustaleń. Postanowił nieudolnie aresztować liderów opozycji, a kiedy to się nie udało wypowiedział parlamentowi wojnę. Król popierany był głównie przez arystokrację i starą szlachtę feudalną. Parlament z kolei pociągnęli za sobą chłopów. Karola I popierał także anglikański episkopat, a także katolicy uznający, że większe zagrożenie stanowią purytanie niż król. Dodatkowo król zyskał poparcie u swych najbiedniejszych poddanych, bojących się kapitalistycznego wyzysku. Bowiem w tym okresie w Anglii rozpoczynała się kapitalistyczna rewolucja gospodarcza. Natomiast opozycja to tzw. nowa szlachta (gentry) oraz cała kapitalistyczna część społeczeństwa w postaci mieszczaństwa oraz małorolnych i średniorolnych chłopów. Zatem obozy, co do zasady, można było podzielić na siły feudalne popierające króla i siły kapitalistyczne klasy średniej popierające parlament.
Do jednej z pierwszych bitew doszło w 1642 r. Starcie wygrały siły królewskie, zadając poważne straty wojskom parlamentu. W tym starciu wprost została pokazana wyższość królewskiej jazdy nad piechotą parlamentu. Po tej bitwie Cromwell postanowił zreformować wojska. Był genialnym dowódcą i świetnym organizatorem. Jego wojska zwane oddziałami „żelaznobokich”, zaczęły skutecznie stawiać opór królewskiej armii. Parlament porozumiał się także ze Szkotami, zobowiązując się do przeprowadzenia po zakończeniu wojny reformy Kościoła anglikańskiego na wzór szkocki. By jednak skutecznie prowadzić wojnę parlament postanowił gruntownie zreformować armię, która z założenia stała się zawodowa. Zastępując dotychczasowe milicje hrabstw, została nazwana Armią Nowego Wzoru (widać zatem na jaki wzór powołuje się dzisiaj guru prawicowych geostrategów Bartosiak), a parlament zorganizował dla niej zaopatrzenie i godny żołd. Cromwell wprowadził w jej szeregach drakońską dyscyplinę. Za nawet drobne przewinienia groziła kara śmierci. Zatem żołnierze parlamentu nie dopuszczali się rabunków i nadużyć, czym zyskiwali sobie sympatię angielskiego społeczeństwa. Wreszcie żołnierzy Cromwella charakteryzowało szczere oddanie sprawie i fanatyzm. Taka postawa Armii Nowego Wzoru działała także na niekorzyść króla. Jego wojska po pierwsze miały problemy z zaopatrzeniem, a po drugie wielu jego zwolenników zwracało się do parlamentu licząc, że jego wojska zaprowadzą spokój po występkach królewskich żołnierzy. Faktycznym przywódcą rewolucji angielskiej był Cromwell, po kolejnych wygranych bitwach (Marston Moor w 1645 r. i Naseby w 1645 r.) los króla był przesadzony, aczkolwiek Karol dysponował nadal silną frakcją swoich zwolenników w parlamencie. Cromwell zdecydował się na pacyfikację rojalistów, pokonał wojska Karola w Walii i ruszył na Szkocję zdobywając Edynburg. Po tym zażądał wydania króla pod sąd i rozwiązania parlamentu. Gdy spotkał się ze sprzeciwem, wysłał do Westminsteru wojska i aresztował rojalistycznych posłów i swoich parlamentarnych przeciwników. De facto przejął władzę w Anglii (1648). Taki okrojony parlament postawił króla przed trybunałem, który skazał go na śmierć, jako tyrana i mordercę. Wyrok wykonany został natychmiast. Anglia została bez władcy. Tym samym stała się republiką bez króla, wkrótce zlikwidowano Izbę Lordów. Parlament uchwalił ustawy znoszące monarchię i wprowadzające republikę. Jednak pełnię władzy dzierżył Cromwell, który zajął się likwidacją opozycji w swoich szeregach. Dodatkowo w 1649 r. Cromwell ruszył na Irlandię, chcąc pod pozorem ukarania jej za pomoc Karolowi I, przejąć majątki mające posłużyć na spłatę zobowiązań wobec jego żołnierzy. W 1652 r. Irlandia znajdowała się już pod kontrolą sił Cromwella. Ze względu na okrucieństwa i rzezie jakie dokonały wojska Cromwella po dziś dzień jest on przez Irlandczyków znienawidzony. Cromwell w 1650 r. rozpoczął także zwycięską wojnę ze Szkotami, po czym połączył Irlandię i Szkocję ścisłą unią z Anglią. Można to uznać jako podwaliny pod powstanie Wlk. Brytanii. W 1651 r. parlament pod wpływem Cromwella wydał ustawę o żegludze morskiej tzw. Akt Nawigacyjny, w myśl którego można było przywozić towary do Anglii tylko na statkach angielskich lub na statkach krajów, w których towary te zostały wyprodukowane. Ta ustawa wprost godziła w interesy Holendrów. Oznaczało to wyłączenie pośrednictwa holenderskiego, co stanowiło poważny cios dla handlu i żeglugi morskiej Holendrów i bezpośrednią przyczynę wybuchu wojny angielsko-holenderskiej. Wojna ta zakończyła się zwycięstwem Anglii. Holandia uznała niekorzystny dla siebie Akt Nawigacyjny i przewagę Anglii na morzu. Akt Nawigacyjny stworzył doskonałe warunki dla rozwoju angielskiej floty handlowej, która wkrótce uzyskała zdecydowaną przewagę nad holenderską. W 1653 r. Cromwell przyjął tytuł lorda protektora stając się dyktatorem w Anglii. Zatem, mimo iż jego kariera wiązała się z walką z absolutyzmem, ostatecznie sam stał się władcą absolutnym. Po rozwiązaniu parlamentu w 1653 r. Anglia stała się protektoratem. Kolejne lata Cromwell poświęcił na wojnę z Hiszpanią, na której zdobył dla Anglii Jamajkę i Dunkierkę. Po jego śmierci (1658) rządy objął jego syn. Te jednak, w przeciwieństwie do rządów ojca, były tak nieudolne, że został zmuszony do rezygnacji już w 1659 r. Oznaczało to zakończenie trwającej od 1640 r. rewolucji w Anglii. Po rezygnacji syna Cromwella Ryszarda w kraju szerzyła się anarchia. Wtedy gubernator Szkocji ruszył wraz ze swoimi siłami na Londyn, który zajął. Zmusił następnie parlament do rozwiązania się. Wybory wygrali rojaliści, którzy przywrócili monarchię. Karol II zobowiązał się do ogłoszenia amnestii wobec wrogów swojego ojca oraz do wprowadzenia tolerancji religijnej. To spowodowało, że w 1660 r. parlament ogłosił go królem Anglii, co uznawane jest za dzień restauracji dynastii Stuartów w Anglii. Symbolem restauracji Stuartów była symboliczna egzekucja Cromwella. W styczniu 1661 r. z grobowca usunięto szczątki lorda protektora i publicznie je powieszono, by następnie pochować w nieznanym miejscu. Taki był koniec jedynego człowieka w historii, któremu na chwilę udało się obalić monarchię w Wlk. Brytanii. Następca Karola II - Jakub II dążył do zrównania katolicyzmu z anglikanizmem, a jego przeciwnicy wręcz uważali, że chciał uczynić katolicyzm religią panującą. Dlatego też ci drudzy sprowadzili do kraju Wilhelma III Orańskiego, który przybył do Anglii ze swoją armią i zmusił Jakuba do ucieczki do Francji.
XVIII i XIX w. to rewolucja przemysłowa, okres wynalazków, dzięki któremu Wlk. Brytania przekształciła się z kraju rolniczego w wysoko uprzemysłowiony. W 1707 r. dotychczasowa unia personalna łącząca Anglię ze Szkocją została przekształcona w unię realną w postaci Królestwa Wlk. Brytanii. Anglicy z Francuzami toczyli zaciekle boje o dominację morską i kolonialną zdobywając na podstawie pokoju w Utrechcie Gibraltar, Akadię i Nową Fundlandię w Kanadzie. Bardzo istotną rolę w kształtowaniu nowoczesnego systemu gabinetowego odegrał długoletni premier Walpole. W systemie tym premierem zostawał szef zwycięskiej partii, wszyscy ministrowie musieli wywodzić się z tej samej partii i odpowiadać przed premierem. Rola króla została zmarginalizowana i tak pozostało do dzisiaj. Walpole był pacyfistą, jednak w 1739 r. opinia publiczna i opozycja zmusiły go do wypowiedzenia wojny Hiszpanom. W wojnie o sukcesję austriacką (1741-1748) Brytyjczycy popierali cesarzową Marię Teresę i Austrię, a w wojnie siedmioletniej (1756-1763), króla Prus Fryderyka II, przeciw Austrii, Francji i Rosji. Pokój paryski (1763), kończący wojnę siedmioletnią, przyniósł Brytyjczykom kolejne ważne terytoria: Kanadę, Luizjanę, Florydę oraz zdobycze w Indiach, a także położył fundament pod imperialną hegemonię Wlk. Brytanii w świecie. Jednakże hegemonia brytyjska szybko uległa zachwianiu, gdy w wyniku amerykańskiej walki o niepodległość (1775-1783) Wlk. Brytania musiała uznać niepodległość swoich 13 kolonii i powstanie USA. W 1793 r. Wielka Brytania przystąpiła do wojny przeciwko najpierw rewolucyjnej, a później napoleońskiej Francji. Do 1815 r. Wlk. Brytania zainicjowała w sumie 6 koalicji antynapoleońskich.
W 1800 r. kolonie brytyjskie na Półwyspie Indyjskim obejmowały jego południową i wschodnią część oraz prawie całe dorzecze rzeki Ganges na północy półwyspu. Terytoria te posłużyły później jako przyczółki do dalszego podboju subkontynentu indyjskiego. W latach 1802-1818 Brytyjczycy opanowali, w drodze podbojów lub przekupstwa lokalnych władców całą środkową część półwyspu. Zaś w latach 1814-1816 wtargnęli do Nepalu, natrafiając tam jednakże na silny opór wojowniczych Gurkhów. Później w latach 1824-1826 zajęli wschodnią prowincję Asam, graniczącą z Chinami i Birmą w Indochinach. Głównym celem kolonizatorów było wykorzystanie ludnych terytoriów indyjskich jako rynków zbytu na towary przemysłowe, zwłaszcza tkaniny bawełniane, produkowane fabrycznie w przeżywającej rewolucję przemysłową Wlk. Brytanii, oraz pozyskanie surowców i towarów kolonialnych dla potrzeb metropolii. Między innymi zadbali o utworzenie wielkich plantacji herbaty w prowincjach Madras i Asam, gdzie warunki glebowo-klimatyczne były ku temu najbardziej sprzyjające. Były to też czasy świetności Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, największego wówczas przedsiębiorstwa na świecie, które wprowadziło monopol na opium i monopol solny.
W 1837 r. tron objęła królowa Wiktoria, panująca aż do 1901 r., pod rządami której Wlk. Brytania stała się największym imperium światowym. Lista kolonii brytyjskich była doprawdy imponująca. W Europie był to Cypr (1925-1969), Gibraltar (od 1830), Malta (1914-1964), czy Minorka (1714-1802), w Afryce najważniejszy był Egipt, później Sudan, a ponadto kolonie stworzone przez samych Anglików jak Sierra Leone (1808-1896), Ghana/Gold Coast (1874-1957), Nigeria (1906-1960), Kenia (1920-1963), Uganda (1905-1962), Rodezja (1964-1965), później Zimbabwe (1979-1980), w Azji najważniejszą i najbogatszą kolonią były Indie Brytyjskie (Indie, Pakistan, Bangladesz 1757-1947), Hongkong (1843-1997), Borneo Północne (1946-1963) i Singapur (1826-1959), w Ameryce Płn. najważniejsze kolonie stanowiły: Quebec (1763-1791), Kanada (1841-1867), Nowa Szkocja (1621-1867), Wyspa ks. Edwarda (1769-1873), Nowa Fundlandia (1583-1949), Kolumbia Brytyjska (1851-1871), Vancouver (1849-1866) oraz 13 kolonii USA (1733-1776), z kolei na Karaibach były to: Bahamy (1670-1969), Barbados (1627-1966), Honduras (1840-1954), Kajmany (1962-1983) i Jamajka (1670-1958), podboje na terenach Ameryki Płd. były zdecydowanie skromniejsze, najważniejszą kolonią była Gujana Brytyjska (1831-1966), natomiast w Australii i Oceanii Wlk. Brytania była już niekwestionowanym hegemonem, gdyż poza Australią, wybraną do tworzenia zakładów karnych po utracie 13 amerykańskich kolonii, dysponowała koloniami w Tasmanii (1856-1901), Papua (1906-1949), Fidżi (1874-1970) i Nowej Zelandii (1840-1907). Pozostałe ważne kolonie Wlk. Brytanii to Brytyjskie Terytorium Antarktyczne (1908-1983), Bermudy (1612-1983), Falklandy (od 1833), Cejlon (1798-1948) i Seszele (1810-1976). Całkiem zatem spora lista. Za czasów królowej Wiktorii i na początku XX w. Imperium Brytyjskie przeżywało okres swojej największej świetności. Ale już w 1918 r., u schyłku I Wojny Światowej, było zaledwie ponurym cieniem niedawnej potęgi. Niedostrzeżony schyłek mocarstwa zaczął się znacznie wcześniej, a Wielka Wojna była tylko jego finałem.
W pierwszych latach XX stulecia Imperium Brytyjskie obejmowało niemal jedną czwartą globu, a co piąty mieszkaniec planety żył pod panowaniem brytyjskiego monarchy. W skład tego rozległego mocarstwa wchodziły terytoria leżące na wszystkich kontynentach, oblewane przez wody trzech oceanów, na których niepodzielnie panowały potężne okręty Royal Navy. Te zewnętrzne oznaki potęgi niejednokrotnie przesłaniały prawdziwy obraz tego państwa. Choć trudno mówić, by Imperium Brytyjskie przeżywało kryzys, to musiało zmagać się z coraz większymi wyzwaniami. Gospodarka wciąż się rozwijała, ale nie tak szybko jak u głównych konkurentów. Na początku XX w. pod względem produkcji przemysłowej Brytyjczyków wyprzedzili nie tylko Amerykanie, ale również Niemcy. Rywale często lepiej i szybciej adaptowali nowe technologie, a także nowoczesne, efektywniejsze modele zarządzania oraz organizacji produkcji. Marynarka wojenna musiała mieć potencjał umożliwiający uchronienie Wysp Brytyjskich przed inwazją, utrzymywanie rozległych linii komunikacyjnych rozciągniętych na wszystkich akwenach oraz ochronę żeglugi handlowej, dostarczającej brytyjskiemu przemysłowi niezbędnych surowców. I choć Royal Navy potrafiła te zadania wypełnić, to utrzymywanie marynarki oraz jej ciągła modernizacja pochłaniały gigantyczne sumy, stanowiące ogromne obciążenie dla budżetu.
Obrona posiadłości kolonialnych stanowiła niezwykle trudne zadanie. Utrzymywanie silnych garnizonów we wszystkich posiadłościach przekraczało możliwości niewielkiej armii. Ale to nie liczba żołnierzy stanowiła główny problem. Nawet kilkakrotnie większe siły nie zdołałyby zabezpieczyć tak rozległych obszarów. W rezultacie Brytyjczycy starali się chronić porządek i ład w koloniach, wykorzystując lokalne formacje wojskowe oraz policyjne. Oddziały z metropolii stacjonowały tylko w najważniejszych, strategicznych punktach, ale nawet tam ich liczebność często nie przekraczała kilkuset ludzi. W razie lokalnego konfliktu wojska te wzmacniano oddziałami przesyłanymi z Wysp Brytyjskich, zasilając je dodatkowo ochotniczymi formacjami z „białych” kolonii. Ten schemat działania wymagał całkowitej kontroli szlaków morskich. Co więcej, zaangażowanie armii w jednym miejscu powodowało, że wszystkie pozostałe posiadłości stawały się niemal bezbronne i podatne na agresję. W rezultacie kolejne rządy starały się unikać konfliktów zbrojnych i rozwiązywać spory na drodze dyplomatycznej. Ten cel jednak nie zawsze udawało się osiągnąć i w XIX w. Wlk. Brytania angażowała się w wiele wojen, toczonych zresztą z różnym skutkiem. Kolonie zapewniały gospodarce niezbędne surowce oraz stanowiły rynki zbytu. Jednak to Europa była głównym odbiorcą towarów brytyjskich. Z tego powodu utrzymanie swobodnej wymiany handlowej z kontynentem uznano za priorytet w polityce międzynarodowej. O tym, jak bolesne mogło się okazać odcięcie od rynku europejskiego, Brytyjczycy przekonali się w okresie wojen z napoleońską Francją. Choć blokada kontynentalna nie doprowadziła do załamania ich gospodarki, to jednak straty poniesione w jej wyniku okazały się bardzo bolesne. W Londynie dość powszechnie uznawano, że dla brytyjskich interesów podstawowym dążeniem powinno być niedopuszczenie, aby jakiekolwiek mocarstwo zdominowało Stary Kontynent. Cel ten osiągano, utrzymując równowagę między najważniejszymi państwami kontynentu. Pozwalało to wykorzystywać własną pozycję ekonomiczną i czerpać korzyści z handlu.
Ponadto Wlk. Brytania odgrywała rolę przysłowiowego języczka u wagi, w decydujący sposób wpływając na kształt polityki europejskiej mimo posiadania niewspółmiernie mniejszych sił wojskowych od kontynentalnych partnerów. W sytuacji, gdy którekolwiek z mocarstw próbowało zachwiać istniejącym systemem i zdobyć hegemonię, Wlk. Brytania sprzymierzała się z jego rywalami, wspierając ich finansowo i militarnie. Tę politykę realizowano z bezwzględną konsekwencją, nie wahając się zrywać z dotychczasowymi sojusznikami i wspierać niedawnych przeciwników. Tego typu działania doskonale podsumował w połowie XIX w. lord Palmerston, pisząc, że: „Wlk. Brytania nie ma wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wlk. Brytanii i obowiązek ich ochrony”. Od wieków najpoważniejszym rywalem pozostawała Francja, dążąca nie tylko do dominacji w Europie, ale rywalizująca z Anglikami o kolonie. Gdy wraz z upadkiem Napoleona pozycja Francji została złamana, Brytyjczycy nie dopuścili do jej zbytniego osłabienia, obawiając się, aby w jej miejsce nie wyrosło nowe zagrożenie. Szczególny niepokój budziły coraz większe ambicje Rosjan, którzy przez tereny Środkowego Wschodu mogli zagrozić Indiom, zaś chęć opanowania cieśnin czarnomorskich uznano za zagrożenie dla szlaków komunikacyjnych biegnących przez Morze Śródziemne. Stąd wzięło się w połowie XIX w. dążenie do zachowania integralności terytorialnej Imperium Osmańskiego i Persji, traktowanych jako strefy buforowe między własnymi posiadłościami a państwem carów. Pod koniec XIX w. w Europie wytworzyły się dwa bloki polityczno-wojskowe. W 1882 r. w Wiedniu podpisano traktat sojuszniczy między Niemcami, Austro-Węgrami i Włochami. Odpowiedź stanowiło zawarte w 1892 r. przymierze francusko-rosyjskie.
Wlk. Brytania przez lata prowadziła politykę niewiązania się traktatami sojuszniczymi, nie chcąc ograniczać swojej swobody w polityce międzynarodowej. Na początku XX w. kontynuowanie tej zasady stawało się coraz trudniejsze, narażając Wlk. Brytanię na osamotnienie w razie ewentualnego konfliktu. Dlatego zdecydowano się skończyć z polityką izolacjonizmu. W styczniu 1902 r. zawarto traktat sojuszniczy z Japonią, zaś w kwietniu 1904 roku podpisano z Francją tzw. serdeczne porozumienie (Entente Cordiale), regulujące dotychczasowe spory w koloniach. Wreszcie w 1907 r. w Petersburgu podpisano brytyjsko-rosyjskie porozumienie, w którym rozgraniczono strefy wpływów obu państw w Persji, Afganistanie oraz Tybecie.
Po zamachu na arcyksięcia Ferdynanda i jego żonę w Sarajewie (28.06.1914) w europejskich stolicach zdawano sobie sprawę, że konsekwencją tego wydarzenia będzie kryzys międzynarodowy, ale nikt nie sądził, że jego skutki okażą się tak dramatyczne. Tymczasem rząd Austro-Węgier, korzystając z niemieckiego poparcia, wystosował do Serbii ultimatum, praktycznie niemożliwe przez nich do zaakceptowania. Serbska odpowiedź stała się pretekstem do wypowiedzenia przez Wiedeń wojny, dając początek efektowi domina, prowadzącemu do wybuchu powszechnego konfliktu. Brytyjski rząd stanął przed dylematem: zachować neutralność czy wesprzeć swoich partnerów. Początkowo przewagę zyskali zwolennicy niewłączania się do wojny, ale naruszenie neutralności Belgii przez niemieckie oddziały ostatecznie przechyliło szalę na korzyść zwolenników interwencji. 4 sierpnia 1914 r. Anglicy wypowiedzieli Niemcom wojnę, która ostatecznie pogrzebała pierwszorzędną pozycję Wlk. Brytanii jako najważniejszego imperium globu. W tym momencie wynik konfliktu został już przesądzony w długiej perspektywie: przewaga ludnościowa i przemysłowa Ententy była jednoznaczna. Wojna trwała bardzo długo i była wyjątkowo wyniszczająca z uwagi na nieoczekiwaną determinację Niemiec i dwie rosyjskie rewolucje, które wyeliminowały ten kraj z wojny. W efekcie został zniszczony blok państw centralnych. Rozpadły się Austro-Węgry, a Turcję okrojono z ziem arabskich. Z tym, że jednocześnie zniszczony został system wcześniejszej równowagi politycznej, w miejsce którego nie powstał nowy. Hegemonem lądowym w Europie chciała być Francja, ale jej niewielki potencjał przemysłowo-demograficzny nie dawał ku temu realnych podstaw. Co więcej, z uwagi na zmiany na wschodzie Europy, Rosja przestała być francuskim sojusznikiem i Francja stanęła oko w oko z, może osłabionymi, ale wciąż górującymi nad nią Niemcami. Rosja została poważnie osłabiona rewolucjami oraz wojną domową i odpadły od niej niektóre regiony kresowe. Niemniej jednak, na tle rozczłonkowanej reszty Europy i zdemilitaryzowanych Niemiec, była niekwestionowanym mocarzem, potrzebującym tylko czasu na odbudowę swojego potencjału. Do tego uzyskała nowe narzędzie ideologiczne międzynarodowego wpływu w postaci komunizmu.
Imperium brytyjskie zyskało po I Wojnie Światowej kolejne miliony kilometrów kwadratowych oraz dziesiątki milionów nowych poddanych zapłaciło jednakże za te nabytki wysoką cenę. Dług publiczny z kilku procent PKB przed wojną urósł do 100% w 1918 r. Dlatego też w okresie międzywojennym połowa dochodów budżetu Anglii przeznaczana była na spłatę długu. Niewiele więc zostawało na pozostałe potrzeby państwa, w szczególności „zagłodzona” została armia i flota. Coraz mniej pozostawało pola do manewru wobec USA. Białe dominia wniosły poważny wkład w zwycięstwo, ale po nim tamtejsza opinia publiczna uznała, że udział w wojnie o nabytki kolonialne był błędem i konieczne jest poluzowanie więzów z Anglią. Z tej przyczyny w 1931 r. został wydany tzw. Statut Westminsterski, który nadał praktycznie niepodległość dominiom, uznawał ich równość z Wlk. Brytanią i pozostawił jedynie pewne elementy natury prestiżowej we wzajemnych relacjach. Nabytki kolonialne były zatem raczej ciężarem. Nie przynosiły większych dochodów, natomiast pozyskane terytoria mandatowe w Iraku i Palestynie były miejscem nieustannych zamieszek i rewolt. W Palestynie był to stan permanentny z uwagi na antagonizm żydowsko-arabski, angażujący większość czynnej armii angielskiej, w Iraku stłumienie powstania z 1920 r. wymagało zaangażowania 150-tysięcznej armii i pochłonęło znaczne koszty. Wojna podkopała także kolonialny mit wyższości cywilizacji białego człowieka. Zaktywizowały się w koloniach środowiska nacjonalistyczne, czerpiące inspirację z antykolonialnej retoryki USA, jak i finansowanych przez Moskwę grup komunistycznych.
Z opisanych wyżej przyczyn finansowych Wlk. Brytania nie była w stanie zareagować stanowczo na odrodzenie się potęgi Niemiec pod rządami Hitlera. Do pewnego momentu uznawała to zresztą za pozytywne zjawisko równoważące wpływy Francji. Gdy jednak Niemcy urosły jeszcze bardziej, zaanektowały Austrię i rozebrały Czechosłowację, pojawił się identyczny dylemat jak 1914 r. Znowu istniały trzy mocarstwa konkurencyjne wobec Imperium Brytyjskiego: Związek Sowiecki, Niemcy i USA. Z tym, że w 1939 r., w porównaniu z 1913 r., widoczny był ludnościowy i gospodarczy wzrost siły ZSRS i USA; ZSRS miał 190 mln. mieszkańców, a USA 132 mln. Stalin zdołał zbudować też bardzo nowoczesny i wydajny przemysł zbrojeniowy. Niemcy były znacznie słabsze gospodarczo i demograficznie. Anglia zaś w 1939 r. miała potężny dług publiczny, szczątkową armię, przestarzałą flotę, wyemancypowane dominia i podminowane kolorowe kolonie. I znowu, jak w 1914 r., zamiast wybrać neutralność albo sprzymierzyć się z najsłabszym z konkurentów – Niemcami, Londyn wybrał konfrontację z nimi. Podkreślić należy, że Anglia nie miała jakichś specjalnych zobowiązań sojuszniczych wobec krajów Europy Środkowej ani życiowych interesów i z własnej woli udzieliła Polsce w marcu 1939 r. gwarancji pomocy, a następnie we wrześniu 1939 r. wypowiedziała Niemcom wojnę. Co więcej, po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r. Churchill zaangażował się bez reszty w popieranie Stalina. Nie zmienił nastawienia nawet po klęsce Niemiec pod Moskwą w 1941 r., kiedy to stało się jasne, że Niemcy nie są w stanie pokonać Sowietów. Nie rozważał przy tym jakie konsekwencje może przynieść pokonanie Niemiec i sowiecki triumf dla Imperium Brytyjskiego. Wojna kosztuje, a wewnętrzne rezerwy Imperium były już wydane na koszty poprzedniej wojny, więc nową Anglia finansowała pożyczkami z USA. W zamian musiała dokonywać kolejnej serii ustępstw politycznych na rzecz wierzyciela i znosić jego coraz śmielszą ingerencję w swoje wewnętrzne sprawy.
W efekcie II Wojnę Światową Anglia zakończyła jako techniczny bankrut z długiem publicznym o wartości 200% PKB. Funkcjonowanie kraju podtrzymywała jedynie amerykańska kroplówka finansowa. USA i Rosja Sowiecka uzyskały rozległe, nowe strefy wpływów, a Anglia rozpaczliwie próbowała utrzymać kontrolę nad swoimi koloniami. Bezskutecznie. Połączony nacisk amerykańsko-sowiecki plus nacjonalistyczno-komunistyczne wrzenie w koloniach sprawiły, że Anglia musiała pogodzić się ze stopniową emancypacją swoich kolonii: w ciągu 20 lat po zakończeniu wojny straciła praktycznie wszystkie. Z dawnego Imperium pozostał jedynie klub dyskusyjny zwany Wspólnotą Narodów z honorowym przywództwem królowej angielskiej. Nawet nie Wspólnotą Brytyjską, bo zrezygnowano i z tego w 1949 r. na mocy Deklaracji Londyńskiej. Na miejsce Anglii do ich kolonii weszli Amerykanie i Sowieci, rywalizując o wpływy polityczne i gospodarcze. Anglia zaś z pierwszego mocarstwa świata w 1913 r. stoczyła się po II Wojnie Światowej do rangi klienta USA. Symbolem nowych czasów była interwencja angielsko-francuska w Egipcie w 1956 r. w celu ochrony własności Kanału Sueskiego. Nacisk sowiecko-amerykański, połączony z groźbą odcięcia finansowania z USA, zmusił koalicjantów do rejterady i pogodzenia się z nacjonalizacją Kanału. Na kolejną samodzielną, aczkolwiek za aprobatą USA, akcję zbrojną Londyn zdobył się dopiero w 1982 r. podczas wojny o Falklandy.
Anglia mogła, ale nie musiała, wejść do dwóch wojen światowych. Jej decyzja wynikała z błędnej oceny głównego zagrożenia dla pozycji Imperium. Pewnym jest, że zarówno w 1914 r., jak i w 1939 r. Niemcy nie miały ani chęci, ani realnych możliwości, aby zagrozić żywotnym interesom Królestwa. Były wręcz najsłabszym z trzech rywalizujących z Anglią mocarstw. Co więcej, zarówno Rosja jak i USA rozwijały się znacznie szybciej od Niemiec. W tej sytuacji decyzja Anglii o wojnie z Niemcami, a więc i w perspektywie o zniszczeniu najsłabszego z czterech wielkich mocarstw, spowodowała wzrost potęgi sprzymierzonych w obu wojnach Rosji i USA i wręcz pogorszyła sytuację Imperium z uwagi na monstrualne koszty obu wojen. Anglia wyszła z II Wojny Światowej jako finansowy, ale i moralny bankrut, niezdolny już przeciwstawić się skutecznej idei imperialnej subsydiowanym z USA i ZSRS antyangielskim grupom w koloniach. I to ci angielscy „sojusznicy” podzielili między siebie wpływy w masie upadłości Imperium Brytyjskiego. W 1913 r. wydawać by się mogło postronnym obserwatorom, że liberalne i nowocześnie zarządzane Imperium Brytyjskie ma przed sobą długą i spokojną perspektywę dziejową. Nikt wtedy nie przypuszczałby, że ledwie pół wieku później Wlk. Brytania z głównego mocarstwa świata stoczy się na pozycję klienta USA, o powierzchni niewiele większej niż w XVII w. Niemałą rolę odegrał w tych wydarzeniach politycznych Winston Churchill, którego Anglicy uważają za najwybitniejszą postać w swoich dziejach (plebiscyt BBC z 2002 r.). Raczej zasługuje na tytuł pierwszego grabarza Imperium, za którego długiej dominacji politycznej w życiu publicznym Anglii (1910-1911 r. – minister spraw wewnętrznych; 1940-1945, 1951-1955 r. –premier) nastąpił opisany wyżej upadek pozycji międzynarodowej Imperium Brytyjskiego.
Kolonialny świat Imperium Brytyjskiego musiał upaść nie tylko ze względu do sytuację geopolityczną, ale też dlatego, że imperium chwiało się pod ciężarem własnej wielkości i chciwości. Jak wskazuje Mike Davis w książce „Late Victorian Holocausts: El Niño Famines and the Making of the Third World” (2001), w ostatnim ćwierćwieczu XIX w. przez okrutną, choć typową dla europejskich mocarstw politykę Brytyjczyków zmarło w Indiach od 12 do 29 milionów ludzi. Tylko susza, która zaczęła się tam w 1876 r., pochłonęła ponad 5 mln. ofiar. Ale to nie pogoda najbardziej zawiniła, lecz zbrodnicza polityka wiktoriańskiego imperium. Wlk. Brytania dawała miejscowym umierać, podczas gdy jedzenie z Indii wysyłano w świat i na nim zarabiano. Bardziej dbano o zyski, ściąganie podatków i zachowanie „zdrowych” (ich zdaniem) rynkowych zasad, niż o ludzkie życie i pomoc poszkodowanym. W 1947 r. Indie w końcu zdobyły się na niepodległość. Poprowadził je do tego Mahatma Gandhi, który (całe szczęście dla Brytyjczyków) był pacyfistą i nie chciał rewanżu na kolonizatorach. Co ciekawe, z brutalnym europejskim rasizmem zetknął się on w młodości wcale nie w Indiach, lecz podczas swojej pracy na Południu Afryki. W Pietermaritzburgu na terenie Związku Południowej Afryki – brytyjskiego dominium! A na północ od ZPA leżała kolonia będąca jeszcze większym dowodem białej, brytyjskiej buty. Na cześć królowej Wiktorii nazwano wodospady, jezioro i fragment Nilu, ale pewien anglosaski megaloman osiągnął jeszcze więcej. W ostatnich latach XIX w. szmat Afryki między Zambezi, Transwalem i Mozambikiem zaczęto nazywać krajem Cecila Rhodesa – Rodezją. To był dar tego przedsiębiorcy i polityka dla Imperium Brytyjskiego, ale pod nazwą, która unieśmiertelniła jego samego. Rhodes nie pochodził z arystokratycznej rodziny, jednak miał wielkie ambicje. Chciał dorównać szlachetnie urodzonym kolegom z Oksfordu, a nawet ich prześcignąć. Szansę na taki awans społeczny dawały podboje kolonialne. Zdobyte tam bogactwa wynosiły człowieka na szczyty. Rhodes marzył o rozciągnięciu brytyjskich wpływów od Kapsztadu do Kairu. Bo to Anglosasów uważał za „naród panów”, zdolny ucywilizować świat. Plan Rhodesa zakładał wzbogacenie się na kopalniach diamentów oraz zmarginalizowanie przez Brytyjczyków tubylców i innych europejskich osadników w regionie (takich jak Burowie). W tym duchu anglosaskiej wyższości kształtowało się też społeczeństwo białych Rodezyjczyków. Choć stanowili w kraju mniejszość, budowali wszystko na wzór brytyjski. Afrykanie mieli żyć w swoich ubogich rezerwatach, dostarczać białym tanią siłę roboczą i wykonywać różne podrzędne funkcje, potrzebne dla funkcjonowania i rozwoju kraju białego człowieka. To Anglicy wytworzyli i długo utrzymywali stereotyp Afrykanina jako leniwego, prymitywnego i nieuczciwego. Będąc kilka razy w RPA taką opinię słyszałem wiele razy z ust białej mniejszości wiele lat po upadku apartheidu. To także spuścizna angielska. Nawet opuszczone ruiny Wielkiego Zimbabwe – imponującej średniowiecznej siedziby afrykańskich władców – nie mogły być w mniemaniu Anglosasów dziełem „prymitywnych” czarnych Afrykańczyków. Woleli snuć fantasmagorie, że to dzieło królowej Saby, mityczne kopalnie króla Salomona, miasto „zaginionego plemienia Izraela” lub Fenicjan. Rasizm, miłość do Imperium i przekonanie o własnej wyjątkowości – to wpajano większości białych Rodezyjczyków. Lecz kiedy czarna większość zrzuciła ich jarzmo, przestali być mile widziani. Sami biali stali się ofiarami rasizmu. Doszło do brutalnych aktów zemsty ze strony czarnych. W efekcie, Brytyjczycy podróżujący dziś do Indii mogą tam jeszcze poczuć ducha dawnej kolonialnej przeszłości i nie bać się o swoje bezpieczeństwo, pomimo całego bagażu historii. W Zimbabwe jednak – jak nazywa się dziś Rodezja – muszą uważać. Przez całe lata nieżyjący już miejscowy czarny dyktator Robert Mugabe oskarżał Wlk. Brytanię o wszelkie kłopoty swojego kraju, nawet przez nich niezawinione.
Po wojnie Wlk. Brytania niby była aktywna na arenie międzynarodowej, stała się członkiem założycielem ONZ oraz jej stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa oraz członkiem założycielem NATO. Ale ze „splendor isolation” zerwała dopiero w 1973 r., kiedy wstąpiła do EWG. Co się wtedy działo w angielskiej polityce? W 1979 r. do władzy doszła Partia Konserwatywna, która utrzymała ją aż do 1997 r. Pozycję konserwatystów wzmocniła „żelazna dama” brytyjskiej polityki - premier Thatcher, która nie tylko zdławiła opór wszechmocnych związków zawodowych i sprowadziła swój kraj z powrotem na sprawdzone tory gospodarki rynkowej, ale też umocniła pozycję międzynarodową Wlk. Brytanii po udanej interwencji na Falklandach, które zostały zajęte przez Argentynę w 1982 r. W 1991 r. wojska brytyjskie wzięły udział w operacji wyzwolenia Kuwejtu po inwazji Saddama i okupacji Iraku, a od 1992 r. brały udział w siłach pokojowych ONZ w byłej Jugosławii. W 1997 r. opozycyjną Partię Pracy do zwycięstwa wyborczego doprowadził Tony Blair, jego partia wygrała wybory również w 2001 r. I 2005 r. W swoim słynnym manifeście napisanym razem z ówczesnym kanclerzem Niemiec Schröderem (1999) ogłosił on w istocie zerwanie socjaldemokracji zachodnioeuropejskiej z „trzecią drogą” po 1945 r. oraz nie tylko pogodzenie, ale powrót do rynku, indywidualizmu ekonomicznego i racjonalności mikroekonomicznej. Blairowi udało się też załagodzić konflikt religijny w Irlandii Płn. oraz zwiększyć autonomię Szkocji oraz Walii. Niechęć do niego rosła z powodu proamerykańskiej polityki i popierania inwazji USA na Afganistan oraz Irak. Członkowie jego partii coraz głośniej domagali się jego ustąpienia, co zrobił w 2007 r., rezygnując nie tylko z teki premiera, ale też z parlamentarnego mandatu. Został zastąpiony przez Szkota Gordona Browna, który miał przywrócić laburzystom szansę na wygranie przez nich kolejnych wyborów parlamentarnych. Mocno stawiał na rozwój krajowej gospodarki i podtrzymywał dobre relacje polityczne i gospodarcze z USA. Mimo jego starań Partia Pracy przegrała wybory w 2010 r., na czele rządu konserwatystów, pierwszego od 13 lat stanął wyjątkowo nieudolny premier - David Cameron. Okres jego rządów to burzliwa debata o brytyjskiej tożsamości. W 2014 r. odbyło się referendum, w którym mieszkańcy Szkocji większością 55,3% opowiedzieli się za pozostaniem Szkocji w Wlk. Brytanii. Dwa lata później, w innym referendum sprowokowanym osobiście przez Camerona, Wlk. Brytania zdecydowała o wyjściu z UE. Ponieważ sam Cameron był przeciwnikiem brexitu, tak tylko mu wyszło, to nie pozostało mu nic innego jak tylko podać się do dymisji. Kolejny premier - Theresa May miała sprawnie przeprowadzić Wlk. Brytanię przez proces brexitu, ale ani trochę jej się to nie udało. Negocjacje z Unią przebiegały fatalnie, a May nie chciała nawet ujawnić analizy prawnej dotyczącej tych ustaleń. Izba Gmin trzykrotnie odrzuciła wynegocjowaną przez nią umowę, co spowodowało, że w 2019 r. May ustąpiła ze stanowiska. Kolejny premier - ekscentryk Borys Johnson - od lat miał silną pozycję w brytyjskiej polityce z racji stanowiska burmistrza Londynu, a później ministra spraw zagranicznych w rządzie Theresa May. Jako premier dał się poznać przede wszystkim ze sporów z członkami własnej partii, przegraniu ważnych głosowań dot. brexitu oraz zachorowania na Covid-19, o którym wcześniej wypowiadał się lekceważąco. Był jednym z pierwszych ważnych światowych polityków, którzy zarazili się koronawirusem i ledwie uszedł z życiem. Po kolejnych skandalach i kłótniach Johnson ustąpił miejsca kolejnej „gwieździe” brytyjskiej polityki - Liz Truss. Ta z kolei zasłynęło głównie z faktu, że pełniła swój urząd zaledwie 7 tygodni - najkrócej w długiej historii Anglii, ale w czasie, w którym odeszła królowa Elżbieta II, czyli z kolei osoba pełniąca najdłużej w historii funkcję głowy państwa brytyjskiego. Bezpośrednią przyczyną dymisji Truss była utrata zaufania jej zaplecza parlamentarnego, komunikowania początkowo przez szeregowych posłów torysów. Była ona spowodowana przede wszystkim niespodziewanymi zmianami w polityce gospodarczej i imigracyjnej, co doprowadziło do dymisji wielu członków gabinetu. Negatywne reakcje rynku na planowany przez rząd wzrost zadłużenia publicznego i jednoczesne cięcia podatków zmusiły premier do zdymisjonowania ministra finansów. Jego następca Jeremi Hunt ogłosił radykalną zmianę polegającą na cięciach wydatków publicznych i podwyżkach podatków. Truss wdała się też w spór o model polityki imigracyjnej, który skonfliktował ją z prawym skrzydłem partii spowodował ustąpienie minister spraw zagranicznej. Pozycja Truss od początku była relatywnie słaba z uwagi na fakt, że poparcia udzieliło jej jedynie 30% posłów. Choć powołała na ministrów 5 spośród swoich kontrkandydatów, to pominęła najważniejszych przedstawicieli lewego skrzydła torysów: Rishiego Sunaka, jak się wkrótce okazało swojego następcę i Hunta oraz ich zwolenników. Program jej gabinetu ukształtowało prawe skrzydło torysów – pro-brexitowe, ale libertariańskie. W konsekwencji dymisje ministrów finansów i spraw zagranicznych przesunęły rząd na pozycje bliskie lewemu skrzydłu partii, osłabiając legitymację programową Truss. Kryzys zaostrzył upadek notowań sondażowych torysów (spadek poparcia o 30 pkt. proc. w stosunku do laburzystów). Wynikał on przede wszystkim z zanegowania programu gospodarczego zdymisjonowanych ministrów finansów oraz przez liberalną politykę imigracyjną preferencji wyborców pozyskanych dla torysów przez Borysa Johnsona w 2019 r. – pro-brexitowych, ale pro-socjalnych i antyimigracyjnych.
Wlk. Brytania formalnie wystąpiła z UE 31.01.2020 r. Był to efekt przeprowadzonego 3 lata wcześnie referendum, w którym za opuszczeniem UE zagłosowało 51,9% głosujących, wobec 48,1% opowiadających sie za pozostaniem, przy ponad 72% frekwencji. Okres przejściowy, podczas którego Wlk. Brytania pozostawała częścią jednolitego rynku i unii celnej, trwał do 31 grudnia 2020 r. i pozwolił na przeprowadzenie negocjacji w sprawie jej przyszłych stosunków z Unią. Nie wszystkie szczegóły udało się jednak ustalić. Wg. think tanku Bloomberg Economics oraz CER (Centrum Reform Europejskich) na wyjściu z UE Brytyjczycy tracą ponad 30 mld. £ rocznie, co stanowi aż 5% PKB. Negatywne skutki widać w wielu dziedzinach: od inwestycji przedsiębiorstw po dostępność siły roboczej. To przekłada się na fatalny obraz skutków sposobu, w jaki Wlk. Brytania opuściła UE, dokładnie po trzech latach od tego wydarzenia i po ponad 6,5 roku od podjęcia decyzji w referendum. W połowie 2023 r. wszystko wskazywało na to, że Brytyjczycy zrobili wielki błąd wychodząc z UE. Ekonomiści wprawdzie przyznają, że obliczenie związanych z brexitem strat w produkcji nie jest ani łatwe, ani precyzyjne, co między innymi wynika z tego, że opuszczenie UE zbiegło się z wybuchem pandemii Covid-19. CER modelowało wyniki gospodarcze Wlk. Brytanii jakby pozostała w UE wykorzystując dane z takich krajów jak USA, Niemcy, Nowa Zelandia, Norwegia i Australia, czyli tych których wyniki gospodarcze były podobne do Wlk. Brytanii przed brexitem. Następnie porównało to z rzeczywistymi wynikami brytyjskiej gospodarki w przeciągu sześciu lat od referendum. CER stwierdziło, że pod koniec 2022 r. gospodarka Wlk. Brytanii była o 5,2% czyli 31 mld. funtów, mniejsza niż byłaby, gdyby pozostała w UE. Inwestycje przedsiębiorstw i rządu były o 13,7% niższe, handel towarami niższy o 13,6%, choć handel usługami był o 7,9% wyższy. Szef CER podkreślał, że Jeżeli gospodarka jest o 5% mniejsza niż byłaby w innym przypadku, wszyscy jesteśmy o 5% biedniejsi. Oznacza to również, że podatki muszą wzrosnąć, aby sfinansować taką samą jakość usług publicznych, jaką posiadaliśmy wcześniej. Już na pierwszy rzut oka widać, że dane gospodarcze z Wielkiej Brytanii zaczęły pozostawać w tyle za wynikami pozostałych krajów G7 już niedługo po głosowaniu za opuszczeniem UE w 2016 r. W czasie, kiedy pandemia wybuchła, te różnice tylko się pogłębiły. Chodzi o znacznie słabszy wzrost inwestycji przedsiębiorstw i pogłębiające się niedobory pracowników. Jak oceniają specjaliści Bloomberg Economics, na wynikach całej gospodarki ciąży zwłaszcza wstrzymywanie się przedsiębiorstw z decyzjami o wydatkach inwestycyjnych, związane z panującą długo niepewnością co do sytuacji po wyjściu z UE. Choć wynikająca z tego ostrożność słabnie, to Wlk. Brytania i tak pod tym względem pozostaje wśród głównych gospodarek świata maruderem. Inwestycje przedsiębiorstw brytyjskich w stosunku do PKB były o 4 punkty proc. niższe niż przeciętnie w G7 (2022). Mimo to dobrą minę do złej gry wciąż robi premier Sunak. Jego zdaniem brexit jest dla Wlk. Brytanii „ogromną szansą”, która pozwoli pobudzić handel i reformować regulacje finansowe, na czym skorzystają banki w londyńskim City. Dodatkowo brexit walnie przyczynił się do pogłębienia niedoboru pracowników, który dla brytyjskiej gospodarki jest prawdziwym utrapieniem. Według Bloomberg Economics w Wlk. Brytanii zatrudnionych jest o 370 tys. pracowników z UE mniej, niż by to było w przypadku jej pozostania w jednolitym rynku (2022). Związany z tym ubytek rąk do pracy tylko częściowo równoważą częstsze przyjazdy pracowników spoza Unii. W krótkim okresie niedobór siły roboczej zwiększa presję inflacyjną, a w długim – ogranicza potencjał wzrostu gospodarczego. To nie jest dobra wiadomość, szczególnie jeśli mówimy o gospodarce, której długoterminowe perspektywy są ponure, a potencjał wzrostu tylko nieznacznie przekracza 1 proc. Co może jednak zaskakiwać, znacznie mniej niekorzystnych skutków widać w wymianie handlowej z zagranicą. Choć pojawienie się barier w handlu sprawiło, że pod tym względem Wlk. Brytania przejściowo notowała słabsze wyniki niż pozostałe kraje G7, to od 2022 r. ta różnica wydaje się maleć. Dane o handlu zostały jednak poddane rewizjom metodologii, a to potencjalnie zniekształca porównania. W dłuższej perspektywie należy raczej oczekiwać, że to rzeczywiście handel najbardziej ucierpi na opuszczeniu jednolitego rynku. Również wg. Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej pozostanie Wlk. Brytanii w UE pozwoliłaby zapobiec większości problemów gospodarczych na Wyspach po 2020 r., bo szybsze tempo rozwoju to większe dochody budżetowe. Dla przykładu większość podwyżek podatków, które w marcu 2022 r. ogłosił ówczesny kanclerz skarbu, a późniejszy premier Sunak, nie byłaby potrzebna. Wyższe wpływy do budżetu mogłyby też wystarczyć, aby zapobiec m.in. strajkom pracowników kolei czy służby zdrowia (NHS) w 2023 r. Ta ostatnia boryka się również z brakami personelu medycznego, który wcześniej wypełniali m.in. specjaliści z Polski czy Hiszpanii, a po wyjściu z UE uniemożliwia to brexitowa biurokracja.
Brexit był też czynnikiem inflacjogennym, Wlk. Brytania miała w 2023 r. najwyższą stopę inflacji spośród wszystkich krajów G7. Wynosiła ona 8,5% w lutym 2023 r. i spadła z najwyższego poziomu 10,6% w październiku 2022 r., podczas gdy inflacja w USA spadła w tym okresie do 6%, osiągając szczyt latem 2022 r. na poziomie 9,1%. Brytyjczycy odczuli boleśnie skutki brexitu na własnej skórze. Przede wszystkim w sklepach - w supermarketach wybór żywności stał się zauważalnie mniejszy, ale widać też ogromne braki na rynku pracy. Z jednej strony na początku 2023 r. było 1,5 mln. bezrobotnych Brytyjczyków, z drugiej - ok. 1,2 mln. wolnych wakatów na rynku pracy. To były miejsca pracy, które tradycyjnie wypełniali przybysze z innych, nowych krajów członkowskich UE, a po brexicie nagle zniknęli. Jest to bardzo widoczne w hotelach, restauracjach czy rolnictwie, w którym jest zdecydowanie za mało ludzi, żeby zbierać plony. Ogromne braki wystąpiły też w budownictwie. Brytyjscy pracodawcy stali się zdesperowani, gdyż nie wiedzieli, gdzie szukać ludzi do pracy. Stąd też największym problemem kraju stał się brak wzrostu i perspektyw na to, skąd ten wzrost miałby nadejść. Londyn przestał być także finansową stolicą Europy, wskutek czego pogorszył się bilans w eksporcie usług finansowych. Londyn stracił pozycję światowego lidera rynków finansowych. Nadal jest bardzo ważny, ale już od 2016 r. (referendum) był widoczny odpływ wielu instytucji, w tym brytyjskich, które zakładały siedziby swoich europejskich filii na terenie krajów UE. Wcześniej Wlk. Brytania miała przez lata wysoką nadwyżkę handlową w usługach finansowych, po brexicie ona powoli, ale sukcesywnie spada. W 2022 r. już ok. 57% sondowanych Brytyjczyków uważało, że brexit był pomyłką. Nadal jednak nie było przewagi tych, którzy chcieliby, by kraj szybko wrócił do UE. To perspektywa raczej lat niż miesięcy. Sondaż dziennika „The Independent” z 2023 r. pokazał, że ponad 6 lat po referendum prawie 2/3 Brytyjczyków popierało kolejne głosowanie w sprawie ponownego przystąpienia do UE. Rok wcześniej opowiadało się za nim 55% obywateli. Podzielone są były zdania dotyczące tego, kiedy nowe referendum miałoby się odbyć. 22% Brytyjczyków uważało, że niezwłocznie, 24% – że w ciągu najbliższych 5 lat, a 11% badanych – w okresie 6–10 lat. Przeciwnych ponownemu głosowaniu jest mniej niż 1/4 (spadek z 32% w 2022 r. do 24% w 2023 r.). Co istotne, już ponad połowa Brytyjczyków oceniała, że brexit był złą decyzją (57% wobec 46% rok wcześniej). Warto obserwować zachowanie brytyjskiej opinii publicznej w tej kwestii bardzo uważnie, jestem pewny, że w Polsce czeka nas już wkrótce podobna debata.
Wlk. Brytania nadal pozostaje jedną z największych potęg przemysłowych i światowych, mimo, że nie jest już imperium. Pod względem wartości PKB zajmuje 3 miejsce w Europie i 5 na świecie. Większość złóż surowcowych została już wyeksploatowana. Na niewielką skalę nadal wydobywa się rudy żelaza i węgiel kamienny. Duże znaczenie natomiast zyskały, odkryte po II Wojnie Światowej, złoża ropy naftowej i gazu ziemnego na Morzu Północnym. W produkcji ropy naftowej Wielka Brytania zajmowała 9 miejsce w świecie (a 2 w Europie) w 2029 r. Natomiast w wydobyciu gazu ziemnego - 6 miejsce. W przemyśle przetwórczym stare, tradycyjne gałęzie brytyjskiego przemysłu, jak przemysł włókienniczy, hutniczy, skórzany, zostały wyparte przez nowe. Do silnie rozwijających się nowych gałęzi należy przede wszystkim przemysł maszynowy, elektromaszynowy i metalowy, a także chemiczny i spożywczy. Anglicy specjalizują się także w produkcji okrętów i łodzi podwodnych o napędzie atomowym. Usługi stanowią 69% PKB i zatrudniają aż 76% ogółu zatrudnionych. Nadal dominują finanse i bankowość. Mimo, że użytki rolne zajmują ok.70% powierzchni kraju, jednak rolnictwo zajmuje drugorzędną pozycję w gospodarce. 2/3 użytków rolnych to łąki i pastwiska. Hodowla ma bowiem największe znaczenie w produkcji rolnej. W produkcji mięsa, mleka i wełny kraj znajduje się w światowej czołówce. Grunty orne znajdują się głównie w Anglii. Wśród upraw największe znaczenie mają zboża: pszenica i jęczmień, a także owies i żyto. Ich plony należą do najwyższych na świecie. Inne ważniejsze uprawy to buraki cukrowe, ziemniaki i rzepak. Bardzo dobrze jest także rozwinięte warzywnictwo, ogrodnictwo i sadownictwo.
Nie jestem wielkim miłośnikiem Wlk. Brytanii, mimo że służbowo odwiedzałem głównie Londyn setki razy. Doceniam jednak tradycje i atrakcyjność tego kraju dla milionów turystów z całego świata, jego wielokulturowość i wielonarodowościowy charakter, który widać na każdym kroku. Przyciąga ich nie tylko piękny krajobraz, ale również wspaniałe miasta przesiąknięte historią, urocze parki narodowe, ogrody miejskie i rzeczywiście przepiękne atlantyckie plaże, w których jednak woda jest zbyt zimna by się kąpać. Jest jednak coś, co sprawia, że tego kraju nie można nie lubić. Są to turnieje tenisowe na trawie, w tym ten najważniejszy - Wimbledon. Jeśli ktoś tam nie był, powinien koniecznie się wybrać przynajmniej raz w życiu, gdyż ten turniej jest kwintesencją tego, co najlepsze w angielskiej kulturze. Tradycja w połączeniu z największym profesjonalizmem organizatorów i poziomem sportowym na kosmicznym poziomie, a to wszystko w otoczeniu pachnących, świeżych truskawek ze śmietanką i koniecznie z szampanem. Cóż więcej można oczekiwać od życia? Jeśli komuś tych doznań zbyt mało, to polecam koniecznie zobaczenie meczów ligi angielskiej - najlepszej na świecie. Atmosfera w Londynie (Arsenal, Tottenham, Chelsea), Liverpoolu czy Manchesterze jest unikalna, trzeba ją po prostu przeżyć.
Comments